Posts

Showing posts from November, 2014

Ranmala, indyjska wieś

Image
Pięć godzin drogi od Bombaju to zupełnie inne Indie i jak na każdej wsi, dominuje tu krajobraz rolniczy i idylliczny. Ranmala to wieś położona 60 km od Pune, spokojna, cicha i chłodna o świcie. Rodzice Anoopa mają tu sześć akrów ziemi, na której co roku uprawiają inne rośliny. Tym razem są to orzechy ziemne, granaty, trzcina cukrowa, cebula i buraki. Spacerując wśród pól, słyszy się tylko dźwięki zwierząt: w oddali muczą krowy, skrzeczą i piszczą różnorakie polne ptaki, czasem dosłyszy się śpiew pawia albo grzechot jaszczurki przebiegającej po żwirze. Psy szczekają hurtowo, ale o południu jest cicho. Upał usypia wszystkie zwierzęta.   Ranmala jest położona na płaszczyźnie w Ghatach Zachodnich, więc temperatura w nocy spada w listopadzie do jedenastu stopni. Po zachodzie słońca gwiazdy stopniowo nakrapiają niebo, ale księżyc rozświetla jego większą część. Słabe napięcie elektryczne sprawia, że żarówki dają jedynie prowizoryczne światło.   Dom rodziców ...

Pułapka w kuchni Deepy

Image
W Indiach na porządku dziennym jest mówienie innym, co mają robić i zaskakująco niski współczynnik empatii. Trzeba odpuścić i pogodzić się z chwilową utratą niezależności i możliwości samostanowienia. Nie liczy się, że ktoś obok śpi, dalej rozmawia się głośno. Nie ważne, że ktoś chce przejść przez ulicę, nikt się nigdy nie zatrzyma. Co tam, że ktoś jest zmęczony. Znajomi wpadną na drinka i zostaną do trzeciej. Nie pyta się o zdanie. Trzeba się dostosować. Nie miałam więc wyboru, kiedy wrobiono mnie w gotowanie obiadu dla całej rodziny. Kuchnia Deepy Do pułapki w postaci kuchni zaciągnięto mnie poprzez propozycję nie do odrzucenia, żebym  pomogła  dzisiaj w gotowaniu. Rzadko pomagam, bo mama Anoopa niemalże zawsze odmawia, gdy proponuję trochę ją odciążyć. Tutaj przed każdym posiłkiem trzeba spędzić dłuższy czas w kuchni. Czasem przygotowanie lunchu zajmuje trzy godziny ze względu na różnorodność potraw i przymus upieczenia zarówno placków ćapati i ugotowania ryżu. Ki...

Duchowość na sprzedaż

Image
Lekki uśmiech wyrażający błogi spokój, długa broda okalająca ślimacze usta, zapuszczone i wyschnięte na wiór włosy ukryte pod bawełnianym turbanem i oczy mówiące, że oświecenie, wszechwiedza i ekstaza nie opuszczają go nawet na moment - to twarz typowego indyjskiego godmena. Na podstawie własnych rozmyślań i świetnej roboty PR-owców ci biznesmeni o wątpliwym uduchowieniu zdobywają rzesze wyznawców w Indiach i za granicą.  Jaggi Vasudev Noszone przez nich białe szaty sięgające ziemi są jakby przebraniem za mędrca z początków naszej ery. Jednocześnie taki strój wysyła silny komunikat, że umysł owych guru osiągnął stan znacznie wyższy od przeciętnego pana Kumara, który jest rzekomą ofiarą mody, nosząc zwykłe dla naszych czasów dżinsy i koszulę. Jaggi Vasudev to jeden z takich samozwańczych mistyków, którego zasięg dotarł już na co najmniej cztery kontynenty. Ten tamilski biznesmen od trzech dekad zajmuje się prowadzeniem swojej sekty o nazwie Isha Yoga, która oficjalni...

Riksze w Bombaju

Image
Poruszanie się po Bombaju mimo ogromnych przestrzeni i korków jest proste i przyjemne dzięki dalece rozbudowanej sieci transportu miejskiego, a w szczególności riksz. Jeśli zna się parę zwrotów w hindi i mniej więcej pamięta plan miasta, przemieszczanie się jest tu dziecinnie proste, a przede wszystkim - bezstresowe.   W europejskich miastach zawsze denerwował mnie odwieczny aspekt nerwowości i pośpiechu związany z transportem miejskim. Przed wyjściem należy sprawdzić godzinę odjazdu tramwaju lub autobusu, a nie daj boże się spóźnić, szczególnie w weekend, bo wtedy człowiek jest skazany na marnowanie czasu na przystanku przez co najmniej dwadzieścia minut.   W Bombaju tego rodzaju pośpiech nie istnieje. Wystarczy wyjść z domu, a niemal natychmiast pojawi się przed nami przejeżdżająca riksza, która zabierze nas gdzie tylko sobie życzymy - teoretycznie.   Riksze zatrzymuje się machnięciem ręki lub samym spojrzeniem, a kiedy ta zwolni, natychmiast...

W drodze do Hampi

Image
Jestem właśnie w drodze do Hampi. W ciągu siedmiu godzin przejechaliśmy póki co trochę ponad 200 km. Autobus turla się po wyboistych drogach Maharasztry, podskakuje, przechyla, zwalnia i przyspiesza. To i tak pojazd o w miarę dobrym standardzie. Są łóżka z kocami i zasłonami, ale prądu w gniazdku nie ma, a lampka nie działa. Jedynie wiatraczek nad siedzeniem działa nadzwyczaj intensywnie, wydmuchując lodowate powietrze prosto w moje stopy.  Ambassador, najciekawszy samochód Bombaju Autobus zatrzymuje się przy poboczu, jak tylko pojawią się drobni sprzedawcy ćaj, bhel puri i wody. Wchodzą ci panowie do autobusu i melodyjnym nawoływaniem zachęcają do kupna przekąsek. Ćaaaaaajjjjaa. Paniii, paniiiiii. Only ten rupees, darjeeling ćaaajjj, darjeeeling.   Karnataka Mimo że obok Pune przebiega obwodnica, autobus wjechał do centrum miasta, bo była jedna osoba, która rzekomo wykupiła miejsce na tę podróż. Pojazd zatrzymał się gdzieś na obrzeżach centrum i stał t...