4 wymówki, których używasz, żeby zimą zostawić rower w piwnicy

Pewnie wielu z was jeździ na rowerze, kiedy za oknem słońce-sadysta rozgrzewa drogi do czerwoności. W ten żar, przez który trzeba zatrzymywać się co pięć minut na łyka wody albo ratować napojami izotonicznymi. Ściana upalnego powietrza nie różni się zbytnio od mroźnego wiatru zimą. Jest podobnie hardcorowa. Dlaczego więc tak wielu z nas porzuca rower, kiedy przyjdą pierwsze chłody?

1. Brudno, błoto i deszcz!
Boisz się pobrudzić, gdy śmigasz przez kałuże wypełniające pobocze drogi? Kałuże tak wielkie, że ich wymijanie oznacza „bezczelną” jazdę środkiem jezdni? I te lawiny błotne z pasją wyrzucane przez buńczucznych kierowców, którzy marzą, by zimą wszyscy rowerzyści zniknęli? Kiedyś, ubrana w strój do pracy oddalonej o 9 kilometrów, w połowie drogi zalał mnie deszcz. Wodę mogłam wyciskać ze spodni i MAJTEK, a miałam przed sobą perspektywę dwunastu godzin bez możliwości ubrania się w coś suchego. 

Od tamtej pory niezależnie od pogody - a wiadomo, że w Polsce człowiek nie wie, czy za pięć minut nieba nie zasłonią chmury - zawsze pakowałam ładne ciuchy do plecaka, a na rower wsiadałam w tak zwanym dresie. Nie ma złej pogody na rower, jest tylko zły strój. Ubierając się stosownie, poczujesz zew natury i przypomnisz sobie dziecięcą radość z tarzania się w błocie. A potem odświeżony i z rumieńcami możesz zasiąść w tej czystej koszuli za biurkiem. 

2. Przeziębienie! Zapalenie płuc!
Boisz się przeziębić? Przecież spocone i rozgrzane ciało na mrozie to proszenie się o chorobę. Ten lód w gardle i szadź w płucach! Te wymrożone migdałki i skostniałe mięśnie nóg! Brzmi znajomo? Cóż mamy zimę, a zimą od zimna nie uciekniesz. Ale możesz uciec od przeziębienia. Jak? Wyciskając siódme poty kilka razy w tygodniu. Najlepiej codziennie. 

Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam chora. Od dłuższego czasu niemal każdego dnia pocę się na treningu i rowerze, a kiedy tylko mam ponad tygodniową przerwę od ćwiczeń, czuję jak moja odporność rozleniwia się wraz z mięśniami. Nie chcesz być chory? Sport to podstawa, szczególnie zimą. Regularna jazda na rowerze sprawi, że będziesz supermenem, któremu żadne wirusy niestraszne.

3. Szaro i ciemno, niebezpiecznie!
W Polsce przez pół roku dominują wszystkie odcienie szarości. Grafitowe bloki, szare drogi, popielate niebo i siwo-brązowe samochody tworzą wyjątkowo wisielczy krajobraz. W dodatku po sześciu godzinach, czyli oczywiście zanim zdążysz wydostać się z pracy, całą tę szarugę okrywa jedna wielka, ociężała czerń. Myślisz, że w taką pogodę na rower wskakują tylko samobójcy? To głupia wymówka!

We fluorescencyjnej kurtce i z bajeranckimi lampkami przymocowanymi do roweru możesz być bardziej widoczny niż ten rozpędzony biały samochód z zanikającym światłem przestarzałej żarówki. Będziesz wzbudzał respekt, bo kierowca skojarzy jaskrawą żółć twojej kurtki z „panem władzą” i automatycznie zwolni, żeby przypadkiem ten policjant nie zwrócił na niego uwagi. 

Czy wiesz, że istnieją już na rynku tak wspaniałe lampki na rower, że siła ich światła jest porównywalna do tych samochodowych, a w dodatku możesz je ładować, korzystając z laptopa? To jednorazowa inwestycja, a możesz być widoczny, bezpieczny i pewny każdego dnia, bez problemu z baterią i ciężkim dynamem uprzykrzającym jazdę. 

4. Za zimno!
A może boisz się uczucia zimna, które wydaje się gorsze, im szybciej pedałujesz? Kiedy zaczęłam jeździć rowerem do pracy zimą, szybko dostrzegłam jedną z większych zalet tego zwyczaju. Na rowerze jest ci zimno przez kilka minut „rozgrzewki”, a potem mróz nie przedostaje się przez warstwy inteligentnie dobranych ubrań. 

Kiedy idziesz pieszo na przystanek i czekasz na tramwaj, ani na chwilę nie robi ci się cieplej. Jest tylko zimniej i zimniej. A do tego coraz bardziej się wkurzasz, bo tramwaj spóźnił się trzydzieści sekund i okazało się, że jest nieogrzewany. Żeby tego było mało, po raz kolejny jakiś nieuważny kierowca spowodował wypadek i wszystkie tramwaje stoją, a ty musisz znowu czekać na lodowatym powietrzu aż kolejny transport raczy się pojawić. 

Wkurzasz się, że znowu niepotrzebnie zaufałeś komunikacji miejskiej i postanawiasz następnym razem pojechać do pracy rowerem, by odzyskać niezależność. Dlaczego więc zwykła mżawka za oknem sprawia, że kolejny raz decydujesz się na tramwaj? 

Amerykański trener fitness zwykł mówić NO EXCUSES, żeby zachęcić każdego do ćwiczeń. Chcesz być zdrowy, wesoły i atrakcyjny? Chcesz być niezależny i zawsze na czas? To wybierz rower, nie ważne, czy pada, sypie, czy praży. 

Comments

Popular posts from this blog

Duchowość na sprzedaż

Riksze w Bombaju

Ucieczka od przyrody