Posts

Showing posts from October, 2014

20 milionów ludzi

Image
W Indiach mieszka miliard 200 milionów ludzi, a w samym Bombaju około 20 milionów. Nadmiar ludności powoduje całkiem zabawne sytuacje, które z czasem mogą porządnie denerwować.  Bombaj, Dahi Handi 2013 W Bombaju warto zarezerwować miejsca w kinie dość wcześnie, bo zdarza się, że nawet w środę czy wtorek o południu, czyli wydawałoby się w czasie, gdy wszyscy powinni być w pracy, nie ma wolnych miejsc.   Wielokilometrowe korki w mieście na pięcio-siedmiopasmowej jezdni są czymś oczywistym w godzinach szczytu, ale zdarza się, że utknie się wśród tysięcy samochodów, ryksz, ciężarówek, motocykli i rowerów o godzinie trzynastej. Tak bez przyczyny.  Kiedyś przejazd 25 kilometrów z jednej części miasta do drugiej zajął mi trzy godziny. Na miejsce dojechałam o godzinę za późno i straciłam bilety na koncert polskiego pianisty. Mieszkania w Bombaju Nadmiar ludności niesie ze sobą również pozytywy, bo każdy gdzieś musi przecież pracować. Stojąc w k...

Jak to jest kąpać się w Indiach

Image
Mieszkanie w Indiach wiąże się z zastosowaniem nowych zwyczajów i nawyków. Klimat i inny układ wnętrz determinuje to, jak wygląda początek i koniec dnia - czyli, jak dla większości ludzi - pobyt w łazience.  Wiadro i plastikowy dzbanek do "prysznica" Nasze europejskie delikatne brzuchy nie są dostosowane do wody z kranu w Indiach. Nawet zamoczenie ust w takiej wodzie podczas płukania zębów może okazać się ryzykowne. Kiedyś jeden Francuz mieszkający w Indiach od piętnastu lat powiedział mi, że tutaj nawet będąc bardzo uważnym, co jakiś czas przechodzi się przez rewelacje żołądkowe.   Moje mycie zębów wygląda więc tak: szczoteczkę z pastą oblewam wodą mineralną. Szczotkuję zęby, następnie opłukuję usta i szczoteczkę wodą z kranu, a zęby płuczę wodą z butelki. To, że moje usta mają mimo wszystko kontakt z wodą z kranu jest pewnym odejściem od sztywnych zasad. Człowiek musi dać sobie trochę luzu.  Kiedy wstaję rano, od razu odkręcam kurek i nalewam ...

Dzikie świnie, leopardy i karaluchy

Image
Ostatnio przeprowadziłam się do nowego mieszkania w Bombaju. Lokalizacja z jednej strony jest super, bo w porównaniu do mieszkania Anoopa jest tu cicho i spokojnie. Bloki otaczają zielone wzgórza, a rano słychać śpiewające ptaki. Z piętnastego piętra mogę obserwować Mumbaj aż po horyzont. No, przesadziłam, bo smog po Diwali przysłonił wieżowce w oddali.  Widok z okna Z drugiej strony dojazd tu zajmuje dużo czasu. Droga jest tragiczna: wyboista, żwirowana, z gigantycznymi dziurami. I jak gdyby tego nie było za wiele, skonstruowano dodatkowe muldy zwalniające. Ostatnio rykszarz jednej nie zauważył i pojazd podskoczył jak rozhasany kangur z nami w środku.   Bloki wyglądają jak z horroru, ale w środku są niczego sobie Podczas przejazdu przez tę zieloną część Bombaju, zwaną Aarey Milk Colony, można zobaczyć krowy dające mleko dla większej części miasta, psy wylegujące się na poboczu, olbrzymie i nieskończenie szpetne dzikie świnie grzebiące w śmietnisku, ...

Diwali w Bombaju - święto światła czy hałasu?

Image
Od dwóch dni hałas miasta jest potęgowany przez petardy, których częstotliwość strzelania rośnie wprost proporcjonalnie do zbliżającego się głównego święta Diwali. To pięciodniowe świętowanie i oddawanie czci bogini dobrobytu, Lakszmi, obraca się wokół jedzenia słodyczy domowej roboty, spotkań z rodziną i przyjaciółmi oraz palenia lampek oliwnych i elektrycznych. Budynki są udekorowane kolorowymi światełkami jak na Zachodzie na Gwiazdkę.  Dzisiaj obudziła mnie lawina strzałów z petard, które jeszcze po moim przebudzeniu hałasowały przez dobrych kilka minut. Tata Anoopa przekazał mi niepokojącą informację, że dziś wieczorem po odprawieniu pudźy, biznesmeni będą strzelać z petard przez jedną lub dwie godziny. W mieście już wczoraj strzelano w pobliżu ulic. Pięcioletnie dzieciaczki podpalały petardy zaraz obok przejeżdżających ryksz i samochodów. Raz po raz rozlegał się huk niczym z pistoletu zaraz przy moim uchu.   Przed przyjazdem do Indii liczyłam na przepi...

W Indiach po raz trzeci w dwanaście godzin

Image
W ciągu trochę tylko ponad dwunastu godzin znalazłam się w Indiach, w tak zwanym mieście maksymalnym - Bombaju. Godzina na przesiadkę w Stambule okazała się idealnie krótka, żebym się nie znudziła i odpowiednio długa, bym zdążyła kupić Turkish Coffee, tak uwielbianą przez Anoopa.  Zaskoczyło mnie to, że lotnisko międzynarodowe tak osławionego miasta, jakim jest Stambuł, okazało się małe i zatłoczone. Ledwo co można było poruszać się po hali odlotów. W celu przedostania się do toalety musiałam przedrzeć się przez tłum podróżnych, przeważnie z Azji i Bliskiego Wschodu, a tam odstać swoje w długaśnej kolejce. Nie musiałam długo szukać mojej “gate 304”, skąd odlatywał samolot do Bombaju, bo jak tylko weszłam do hali odlotów, natychmiast dostrzegłam tłum Hindusów po jej prawej stronie zajmujących jedną czwartą całego pomieszczenia.  Kolejna rzecz, która spowodowała u mnie niemałe zwątpienie to połączenie dwóch lotów do Bombaju o tej samej porze pod jedną bramką. O 19:4...