Posts

Showing posts from 2016

List z Kathmandu

Image
Muszę przyznać, że wyjazdy do Indii i Nepalu to dla mnie pewnego rodzaju ucieczka od zachodniego porządku. Tutaj życie wibruje, jest pełne i bujne. Tu ludzie są ludźmi bez pozy, nikt niczego nie udaje. Nie doświadcza się złości i agresji. Jak stoisz w korku godzinami, nikt się nie denerwuje. Kiedy autobus mikroskopijnych rozmiarów, w którym sufit jest zaraz nad głową i w którym ciśniesz się z dwudziestoma osobami hamuje, ludzie wpadają na siebie i wszyscy się śmieją.  Brakuje mi w Europie tej żywotności, szczerości, bezpretensjonalności, ciepła, bliskości innych ludzi. Tam jest „łatwo”, ale tu jest inny rodzaj „łatwości”. Kiedy pozna się reguły i zasady funkcjonowania w takim miejscu jak to, może być nawet łatwiej i przyjemniej niż w Europie.   Z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że wygoda to rzecz w całości pozytywna. Człowiek przez swoją naturę potrzebuje wyzwań. Nie jesteśmy przystosowani do wygód, bo gdy jest zbyt łatwo, tracimy energię i entuzjazm do dzia...

Historie z Marrakeszu

Image
Opowiedziane przez Berbera pracującego w medynie Różowo-pomarańczowa łuna nad miastem przechodziła stopniowo w granat i czerń pokrytą gwiazdami. Na szczycie nieba jaskrawo świecił półksiężyc. Łuna poprzecinana była konturem drzew palmowych i minaretów. Było rześko. Co chwilę koty przenikały po ornamentowych kafelkach. Z placu Jemma el Fna dochodziły dźwięki bębnów i pokrzykiwań sprzedawców.  Karim położył futro z owcy, żeby milej siedziało się na twardym i chłodnym stopniu na tarasie. Przyniósł herbatę z ziół, których angielskich nazw nie znał. Herbata miała rozgrzewające właściwości i smakowała jak coś pomiędzy miętą i rumiankiem. Karim jest Berberem, a ludzie z pustyni nie piją herbaty miętowej, nawet gdy mieszkają od lat w Marrakeszu. Mięta nie rośnie na pustyni, dlatego piją marokańską zieloną herbatę i te tajemnicze zioła. Do wioski Karima na pustyni jedzie się stąd dwa dni przez góry Atlas. Tam mieszka część jego rodziny. I tam od wuja nauczył się berberyj...