List z Kathmandu

Muszę przyznać, że wyjazdy do Indii i Nepalu to dla mnie pewnego rodzaju ucieczka od zachodniego porządku. Tutaj życie wibruje, jest pełne i bujne. Tu ludzie są ludźmi bez pozy, nikt niczego nie udaje. Nie doświadcza się złości i agresji. Jak stoisz w korku godzinami, nikt się nie denerwuje. Kiedy autobus mikroskopijnych rozmiarów, w którym sufit jest zaraz nad głową i w którym ciśniesz się z dwudziestoma osobami hamuje, ludzie wpadają na siebie i wszyscy się śmieją. Brakuje mi w Europie tej żywotności, szczerości, bezpretensjonalności, ciepła, bliskości innych ludzi. Tam jest „łatwo”, ale tu jest inny rodzaj „łatwości”. Kiedy pozna się reguły i zasady funkcjonowania w takim miejscu jak to, może być nawet łatwiej i przyjemniej niż w Europie. Z drugiej strony, nie mogę powiedzieć, że wygoda to rzecz w całości pozytywna. Człowiek przez swoją naturę potrzebuje wyzwań. Nie jesteśmy przystosowani do wygód, bo gdy jest zbyt łatwo, tracimy energię i entuzjazm do dzia...